W
związku ze zbliżającymi się obchodami Tysiąclecia Chrztu Państwa Polskiego
przypadającymi w roku 1966 rozpoczęto prace badawcze i poszukiwania źródeł
dziejów polskiej kultury. Do tej akcji włączyli się również muzycy i
muzykolodzy. Rozpoczęły się poszukiwania i badania staropolskiej muzyki na
terenie całego kraju, które przyniosły zaskakujące wyniki. W archiwach,
bibliotekach kościelnych, a nawet na strychach odnaleziono nieznane zabytki,
których istnienia nikt się nie spodziewał. Znaleziska te zmieniły wiele
dotychczasowych poglądów na temat dziejów muzyki polskiej. Jednym z
największych odnalezionych skarbów były zbiory klasztoru klarysek w Starym
Sączu. Właśnie tam odnaleziono w oprawach starych ksiąg liturgicznych zagadkowe
skrawki pergaminowych rękopisów, użytych jako introligatorskie wyklejki.
Okazało się, że skrywają w sobie najdawniejsze zapisy bardzo cennych
dwugłosowych motetów łacińskich, które wywodzą się ze szkoły Notre-Dame -
wiodącego średniowiecznego ośrodka muzycznego. Najprawdopodobniej stanowiły one
część wiana wniesionego do klasztoru przez świętą Kingę, wielką miłośniczkę
muzyki.
Niezwykłą historię tych odkryć, które stały się później ideową podbudową festiwalu, relacjonuje w Pamiętniku Starosądeckich Festiwali Muzyki Dawnej 1975-79 Janusz Cegiełła: „Zabytki naszej biblioteki - opowiada siostra Wirginia - jak zresztą wszystko kosztowniejsze, co znajduje się w majątku klasztoru, były w czasie wojny ukryte. Potem rozpoczęła się praca nad przesuszaniem, sortowaniem i porządkowaniem ksiąg. Przy renowacji okazało się, że w niektórych skórzanych oprawach użyto niegdyś jako wkładek introligatorskich dawnych pergaminowych rękopisów, uznanych już widocznie wtedy za zbyteczne rupiecie. Po prostu całe karty z dawnych Pergaminowych ksiąg brane były jako wkłady do opraw, tak jak obecnie używamy do tego samego celu starych niepotrzebnych gazet. Wraz z siostrą Agnieszką oddzielałyśmy więc jak najostrożniej każdą taką wklejkę, sortowałyśmy rękopisy i chciałyśmy je udostępnić komuś, kto umiałby je fachowo ocenić. Pokazywałyśmy je kilku muzykom, ale każdy odkładał rzecz na później, mówiąc że najpierw się zastanowi, a potem zajmie się opracowaniem zabytku. Kiedy natomiast przyjechał profesor Perz, również mu nasze znaleziska pokazałyśmy, ale już nie odkładał roboty na później, tylko aż do góry podskoczył z radości i od razu przystąpił do pracy. W kilku rękach to przedtem było, niektórzy - nazwisk nie będę wymieniała - nawet sobie rezerwowali pierwszeństwo opracowania, ale na rezerwacjach się kończyło. Tylko profesor Perz od razu umiał ocenić, że natrafiłyśmy na coś naprawdę ważnego".
Dziś trudno przecenić wagę tych znalezisk. Repertuar odnaleziony na owych wyklejkach obejmował między innymi Magnus Liber Organi, zachowane do naszych czasów jedynie w nielicznych fragmentach epokowe dzieło dwóch wielkich reformatorów muzyki europejskiej z przełomu XII i XIII wieku - Leoninusa i Perotinusa, którzy stworzyli w swojej paryskiej szkole Notre-Dame wielogłosowość (w średniowieczu, po wiekach panowania jednogłosowego chorału, była ona miarą poziomu i ambicji stosującego ją środowiska muzycznego). W Starym Sączu wielogłosowość paryską z dzieł Leonina i Perotina znano już więc w XIII wieku. Ale nie tylko ją znano, lecz także tworzono. Pośród zabytkowych starodruków znalazł się też 4-głosowy kondukt Omnia Beneficia ("Wszystkie dobrodziejstwa"), który nie ma odpowiednika w znanych dotąd rękopisach zagranicznych. Jest prawie pewne, że powstał w Starym Sączu i jest najstarszym zabytkiem polskiej muzyki polifonicznej. Utwór ten stał się żywą legendą i muzyczną wizytówką grodu świętej Kingi. Jest to kompozycja wokalna z tekstem łacińskim o charakterze liturgicznym, w formie ukształtowanej w szkole śpiewaczej przy katedrze Notre -Dame w Paryżu. W przeciwieństwie do organum, konduktus nie opiera się na melodii chorału gregoriańskiego, znamionuje go równouprawnienie głosów i większa samodzielność melodyczna. Obecnie ten zrekonstruowany utwór pełni rolę hejnału Starosądeckiego Festiwalu Muzyki Dawnej organizowanego w tym roku po raz 35.
Na podstawie tych odkryć i badań można było stwierdzić, że w Starym Sączu podobnie jak w Europie Zachodniej prężnie rozwijał się nurt nowych postępowych form i technik muzycznych, które uwzględniały retrospektywną praktykę organalnego, często improwizowanego śpiewania i tworzenia. Polska włączyła się w krótkim czasie w kunsztowną sztukę wielogłosowości i odegrała w niej znaczącą rolę, a Stary Sącz stał się prężnym ośrodkiem rozwoju polifonii europejskiej na równi z Paryżem, czy Santiago de Compostela.
Wojciech Waliszewski - Centrum Kultury i Sztuki im. Ady Sari w Starym Sączu.